Wysiedli z autobusu. Skręcili w jej ulicę. Przez chwilę szli w milczeniu, było jakoś tak dziwnie, co najmniej jak by żadne z nich nie potrafiło mówić. Zrobiło się już chłodno. Było to widać po dziewczynie, na jej skórze pojawiły się ciarki. Próbowała ogrzać się dłonią. Chłopak od razu to zauważył, bez chwili zwątpienia zdjął bluzę i delikatnym ruchem zarzucił na ramiona dziewczyny. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Swoimi zielonymi niczym koniczynka oczami nieśmiało spojrzała się na Maxa który szedł obok niej nadal nic nie mówiąc. Patrząc na nich można było stwierdzić, że rozumieją się bez słów i do szczęścia potrzebują tylko siebie. Szli dalej, bardzo powoli tak jak by wcale nie chcieli dojść do jej domu. Ich dłonie były bardzo blisko siebie w pewnym momencie Max w końcu wsunął swoje palce pomiędzy jej tak że trzymali się za ręce. Dalej nikt się nie odzywał, nie było im to potrzebne. Wymienili tylko kilka ciepłych spojrzeń. Kiedy doszli pod jej dom wiedzieli że nadszedł ten najgorszy czas -czas na pożegnanie. Spojrzeli sobie głęboko w oczy.
-Żegnaj- zaczęła Anastazja
Max nadal się nie odzywał. Dziewczyna ze smutną miną odwróciła się w kierunku domu i zrobiła krok. Jednak Max nadal trzymał ją za rękę energicznym ruchem przyciągnął ją do siebie tak że ich usta były przy sobie. Anastazja spojrzała niepewnie jak by się czegoś bała, jednak zobaczyła niebieskie niczym morze oczy ukochanego i wiedziała że jest bezpieczna. Potem na jej wargach poczuła delikatne, ciepłe usta chłopaka. Po chwili nic nie mówiąc osunęli się od siebie, puścili swe dłonie. Każde z nich mogło iść w swoją stronę jednak nikt się nie ruszył. Po chwili milczenia:
-Dziękuje za bluzę.-rzekła ze smutkiem w głosie oddając bluzę.
-Zatrzymaj ją, kiedy będzie Ci zimno, smutno lub po prostu nie będzie mnie przy Tobie załóż ją i przypomnij sobie o mnie. Pamiętaj zawsze będę przy Tobie. Choć czasami po prostu nie obok.
W jej oczach pojawiły się łzy. Szybko zarzuciła swe dłonie na jego ramiona i przytuliła się jak najmocniej umiała. Odwróciła się i pobiegła do domu tak aby Max nie musiał oglądać jej łez.
To było ich pierwsze spotkanie, pierwsze rozstanie, pierwszy pocałunek.
Chłopak pełen emocji które w sobie tłumił z tego wieczoru poszedł na autobus potem na pociąg.Nadal się nie odzywał ani słowem. Odjechał.
230 km. od ukochanej ok. 5 h jazy. A przez ten cały czas o niej myślał, o niej i o ich spotkaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz