spotkanie
Anastazja leżała na łóżku. Nie czuła się dobrze, nie tylko ból brzucha ale i złamane serce popsuły jej humor. Nikt nie widział jej smutku. Wszyscy przechodzili obok, rodzice, rodzeństwo, "koledzy", co niektórzy "przyjaciele" a co najważniejsze Max. Chłopak nie zauważał jej w ogóle nie kontaktował się od ich rozstania. Nawet w szkole nie patrzał na nią, unikał.
Zresztą nie ważne co kiedyś, ważne co teraz.- Pomyślała Ana gdy nagle usłyszała dzwonek przychodzącej wiadomości SMS.
W głowie rozkwitła nadzieja że Max w końcu się odezwał, że ją przeprosi i będzie jak dawniej, że będzie szczęśliwa. Jednak nadzieja szybko znikła, gdy dziewczyna zaczęła czytać:
-Hej, idziemy nad rzekę. Zabieramy Junę a noo i Filip będzie :). Skleimy Twoje złamane serce dobrą zabawą. Nie możesz być ciągle smutna musisz się rozerwać choć z nami. O 16:00 na Zamkowej tam gdzie zawsze. Mam nadzieję, że się pojawisz.
Mieszko.
-Jak ja mogę się bawić w takiej chwili? - spytała sama siebie i wydmuchała nos w chusteczkę.- W sumie leżę cały dzień, nikt się mną nie przejmuje. A na Zamkowej mieszka Max może go zobaczę choć przez chwilę. W sumie może dobrze się pobawię noo i Filip będzie- mówiąc to uśmiechnęła się pod nosem- pójdę tam a jak będę się źle bawić po prostu wyjdę, powiem że boli mnie brzuch- co zresztą było prawdą.-
15.00 mam godzinę- rzekła patrząc na zegarek.
Rodziców jak zwykle nie było w domu, a siostra gdzieś pojechała więc Ana mogła robić to co chciała. Szybko ubrała się w wyjściową, elegancką, czerwoną sukienkę. Zawiesiła przez ramię pasującą torebkę, umalowała usta błyszczykiem i założyła niskie (jak na nią) koturny. Rozczesała potargane włosy i przypięła śliczną małą spinkę. Teraz już nikt by nie powiedział, że przed chwilą miała złamane serce i płakała, wyglądała jak by to ona była łamaczką wszystkich serc chłopców.
Wyszła nie miała daleko do ulicy Zamkowej na której mieli się spotkać. Po 10 minutach wszyscy byli już w umówionym miejscu.
- O hej ! -powiedział Mieszko który jako pierwszy ją zauważył
- Siema - uśmiechnęła sie Juna
Nie odpowiedziała na ich przywitanie. Było jej smutno chyba sama nie wiedziała do końca z jakiego powodu.
-Dobrze, że przyszłaś.- Filip spojrzał się na Ane delikatnym wzrokiem, chyba ją zamurowało czy coś bo stała jak wryta.
Jednak tak jak na poprzednie przywitania nie odpowiedziała. Filip mówił rzadko i mało w sumie wtedy kiedy musiał. Jednak od dłuższego czasu podkochiwał się w dziewczynie. Nie było mu smutno gdy dowiedział się że zerwała z Maxem.
-To co możemy już iść? - powiedział z entuzjazmem w głosie Mieszko.
Po kilku minutach widzieli już ławkę i stolik zrobiony z drzewa na którym ktoś nie poskąpił graffiti i wulgarnych słów. Potem odsłoniła się płytka rzeka. Wszytko to było zaniedbane i porośnięte wysoką trawą i chwastami. Była to cicha okolica, więc nikogo nie było. Anastazja w drodze obejrzała się kilka razy za siebie czy przypadkiem nie idzie gdzieś Max... Nie szedł.
Przez pierwsze pół godziny nie czuła się najlepiej, jednak atmosfera rozluźniła się nikt nie mówił o rzeczach smutnych, przygnębiających. Ana szybko zapomniała o byłym chłopaku, całej tej historii i zaczęła dobrze się bawić.
-Idę do sklepu zaraz wrócę. -rzekł Filip i zaczął się oddalać
Po jakiś 15 minutach błogiej nudy Mieszko zaczął:
- To co dziewczynki, nura do wody?- mówił to dziwnym tonem widać było że się upił.
Mieszko i Juna pili, co prawda tylko w towarzystwie i mało, ale najwyraźniej teraz na tyle żeby się upić.
Szybko zbliżył się do Any i wziął ją na ręce, pomimo jej wrzasków i krzyku na znak sprzeciwu nie puścił jej a poszedł w kierunku rzeki.
-Raz..- chciał ją rzucić na prawą stronę rzeki- dwa...- teraz na lewą- trzy!- krzyknął i puścił ją prosto do wody.
-Ratunku ja nie umiem pływać!-krzyczała i machaał rękami bezskutecznie w wodzie aby utrzymać się na powierzchni.
Pomimo iż nie było tam głęboko, Anastazja była niską osobą i woda ją zakrywała.
-Hura! Hura! - Mieszko chyba nie zdawał sobie sprawy co zrobił. W głowie miał tylko alkohol.
Juna spokojnie siedziała sobie na "ławce" z drewna i popijała piwo od czasu do czasu też zapaliła.
-Co wy robicie?!- nagle ukazał się Filip który jak tylko zauważył co się dzieje rzucił siatkę z zakupami rozebrał bluzę, koszulę i buty szybko wskoczył do rzeki aby ratować dziewczynę.
W wodzie objął ją ramieniem, a ona się go mocno złapała w pasie. Po chwili byli już na brzegu.
-Nic Ci nie jest?- zapytał z troską w głosie
-Chyba nie .. Dziękuje.- uśmiechnęła się i zaczęła trząść się z zimna
Chłopak szybko poszedł po bluzkę i dał ją Anie, a sam założył koszulę.
Leżeli na brzegu, chłopak pochylił się mają nadzieję na pocałunek niestety dziewczyna odtrąciła go.
-Przepraszam nie powinienem- wyrwało się Mieszku powoli zaczęło do niego docierać co zrobił.
Wszyscy przysiedli się do Juny której wyraz twarzy od początku się nie zmienił. Siedziała, paliła i piła to była jej rozrywka.
-Filip Ty chyba coś tam brzdękasz na tej gitarze co ? Zagraj nam coś - Mieszko uśmiechnął się.
Chłopak delikatnie wyjął sprzęt z futerału i zapytał się się Anastazji:
-Jaka jest twoja ulubiona piosenka?- spojrzał się na nią jak by była 8 cudem świata
-Bruno Mars - The Lazy Song- powiedziała i na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Po chwili usłyszeli pierwsze dźwięki tej piosenki. Filip grał Ana śpiewała a Juna i Mieszko klaskali, śmiali się, a nawet razem tańczyli.
Piosenka się skończyła, gitara znów leżała w futerale.
Powolnym ruchem Filip objął Anę i zbliżył się do niej tak że ich nosy stykały się.
*
-Bardzo ciekawe- pomyślał Max który przypadkiem szedł tam tędy do domu- zrobię parę fotek- wyciągnął telefon i zrobił to co powiedział, potem poszedł.
*
-Hej co Ty robisz?!- krzyknęła
-Ja .. ja.. - jąkał się jak by miał coś w buzi - Już nic.
Reszta wieczorku obeszła się bez większych niespodzianek. Zrobiło się już ciemno. Juna już poszła.
-Ja też się zbieram- powiedział ziewając Mieszko.- Nara- i odszedł
-Może Cię odprowadzić?- spytał licząc na pozytywną odpowiedz
-Nie, dziękuje nie trzeba-odwróciła wzrok, nagle jej buty były takie ciekawe =]
-Ok to papa - rzekł ze smutkiem w głosie
-Pa
Pożegnali się i rozeszli każde w swoją stronę.



-To co możemy już iść? - powiedział z entuzjazmem w głosie Mieszko.
Po kilku minutach widzieli już ławkę i stolik zrobiony z drzewa na którym ktoś nie poskąpił graffiti i wulgarnych słów. Potem odsłoniła się płytka rzeka. Wszytko to było zaniedbane i porośnięte wysoką trawą i chwastami. Była to cicha okolica, więc nikogo nie było. Anastazja w drodze obejrzała się kilka razy za siebie czy przypadkiem nie idzie gdzieś Max... Nie szedł.
Przez pierwsze pół godziny nie czuła się najlepiej, jednak atmosfera rozluźniła się nikt nie mówił o rzeczach smutnych, przygnębiających. Ana szybko zapomniała o byłym chłopaku, całej tej historii i zaczęła dobrze się bawić.
-Idę do sklepu zaraz wrócę. -rzekł Filip i zaczął się oddalać
Po jakiś 15 minutach błogiej nudy Mieszko zaczął:
- To co dziewczynki, nura do wody?- mówił to dziwnym tonem widać było że się upił.
Mieszko i Juna pili, co prawda tylko w towarzystwie i mało, ale najwyraźniej teraz na tyle żeby się upić.
Szybko zbliżył się do Any i wziął ją na ręce, pomimo jej wrzasków i krzyku na znak sprzeciwu nie puścił jej a poszedł w kierunku rzeki.
-Raz..- chciał ją rzucić na prawą stronę rzeki- dwa...- teraz na lewą- trzy!- krzyknął i puścił ją prosto do wody.
-Ratunku ja nie umiem pływać!-krzyczała i machaał rękami bezskutecznie w wodzie aby utrzymać się na powierzchni.
Pomimo iż nie było tam głęboko, Anastazja była niską osobą i woda ją zakrywała.
-Hura! Hura! - Mieszko chyba nie zdawał sobie sprawy co zrobił. W głowie miał tylko alkohol.
Juna spokojnie siedziała sobie na "ławce" z drewna i popijała piwo od czasu do czasu też zapaliła.
-Co wy robicie?!- nagle ukazał się Filip który jak tylko zauważył co się dzieje rzucił siatkę z zakupami rozebrał bluzę, koszulę i buty szybko wskoczył do rzeki aby ratować dziewczynę.
W wodzie objął ją ramieniem, a ona się go mocno złapała w pasie. Po chwili byli już na brzegu.
-Nic Ci nie jest?- zapytał z troską w głosie
-Chyba nie .. Dziękuje.- uśmiechnęła się i zaczęła trząść się z zimna
Chłopak szybko poszedł po bluzkę i dał ją Anie, a sam założył koszulę.
Leżeli na brzegu, chłopak pochylił się mają nadzieję na pocałunek niestety dziewczyna odtrąciła go.
-Przepraszam nie powinienem- wyrwało się Mieszku powoli zaczęło do niego docierać co zrobił.
Wszyscy przysiedli się do Juny której wyraz twarzy od początku się nie zmienił. Siedziała, paliła i piła to była jej rozrywka.
-Filip Ty chyba coś tam brzdękasz na tej gitarze co ? Zagraj nam coś - Mieszko uśmiechnął się.
Chłopak delikatnie wyjął sprzęt z futerału i zapytał się się Anastazji:
-Jaka jest twoja ulubiona piosenka?- spojrzał się na nią jak by była 8 cudem świata
-Bruno Mars - The Lazy Song- powiedziała i na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Po chwili usłyszeli pierwsze dźwięki tej piosenki. Filip grał Ana śpiewała a Juna i Mieszko klaskali, śmiali się, a nawet razem tańczyli.
Piosenka się skończyła, gitara znów leżała w futerale.
Powolnym ruchem Filip objął Anę i zbliżył się do niej tak że ich nosy stykały się.
*
-Bardzo ciekawe- pomyślał Max który przypadkiem szedł tam tędy do domu- zrobię parę fotek- wyciągnął telefon i zrobił to co powiedział, potem poszedł.
*
-Hej co Ty robisz?!- krzyknęła
-Ja .. ja.. - jąkał się jak by miał coś w buzi - Już nic.
Reszta wieczorku obeszła się bez większych niespodzianek. Zrobiło się już ciemno. Juna już poszła.
-Ja też się zbieram- powiedział ziewając Mieszko.- Nara- i odszedł
-Może Cię odprowadzić?- spytał licząc na pozytywną odpowiedz
-Nie, dziękuje nie trzeba-odwróciła wzrok, nagle jej buty były takie ciekawe =]
-Ok to papa - rzekł ze smutkiem w głosie
-Pa
Pożegnali się i rozeszli każde w swoją stronę.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz