Maski, maski, maski ...
Czyli udawanie kogoś kim się nie jest.
Żyjemy w XXI w. kiedy to nie masz konwersów, air maxów, wansów lub innych gówien nie jesteś nikim.
Kiedy to ludzie zamiast przyjaciół wolą mieć nowego IPhona, a na apel o pomoc innych ludzi śmieją im się w twarz. Gdzie choć staramy się być sobą nie jesteśmy akceptowani przez co udajemy kogoś kim nie jesteśmy -dla akceptacji, dla "przyjaciół" którzy i tak odejdą kiedy skończy nam się kasa, dla szpanu, nw może chcemy być lepsi od innych bardziej popularni, lubiani, zauważani. Rzeczywiście ja też stoję w cieniu, ale nie przeszkadza mi to nie chce być w "elicie" skoro wiem że ci którzy w niej są mogli by mnie "sprzedać" za byle co. Ale cóż niektórzy wolą nosić te maski tak więc do nich ...Kiedy to już nie jesteśmy w gronie naszych "przyjaciół" możemy zdjąć ciężar jaki co dzień rano zakładamy czyli naszą maskę. W domu jesteśmy naprawdę sobą nie udajemy nikogo, jesteśmy sobą i tylko sobą. szkoda, że wśród ludzi tak nie można ale cóż.. Ja też przychodzę do ciepłego domu zmywam makijaż (jeśli mam) związuje włosy i nie przejmuję się jak one się układają, przebieram się z wyjściowego stroju w wygodny dres, koturny zamieniam na ciepłe łapcie a zamiast przejmować się co ludzie o mnie mówią i myślą po postu siadam i piszę, bloguję do osób których wcale nie znam i może nigdy nie poznam. Jestem sobą i robię to co kocham nie przejmuję się innymi nie mam maski...
Czasami zakładamy ją nieświadomie, nie chcemy nikogo udać choć w towarzystwie i tak się wyróżniamy chcemy aby inni zwracali na nas uwagę. Przykre.
Nie ważne gdzie jesteśmy ważne abyśmy zachowali swoją twarz, zachowali siebie bo w tym wieku ludzie się gubią, gubią samych siebie, gubią swoją prawdziwą twarz.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz